Start Artykuły Co mamy czynić? Ks. Kazimierz Milczarski
Co mamy czynić? Ks. Kazimierz Milczarski PDF Drukuj Email
Wpisany przez Ks. Kazimierz Milczarski   
sobota, 12 grudnia 2015 14:37

Giovanne z Prato, kiedy zbyt dużo pił, bił swoją żonę. Biedna kobieta, nie wiedząc, gdzie się podziać ze swoim nieszczęściem, modliła się do Boga, prosząc o wstawiennictwo ojca Pio. Pewnej nocy Giovanne wrócił pijany i znowu całą swoją pijacką wściekłość skierował ku żonie. Schowała się w kuchni, a mąż zwalił się w butach w sypialni. Nagle poczuł, że ktoś lub coś gwałtownie potrząsa łóżkiem, jakby chciał go zrzucić na podłogę. Zdumiony i nagle otrzeźwiony usiadł i ku swojemu przerażeniu zobaczył rozgniewanego kapucyna, który bez ogródek powiedział, co o nim myśli. Giovanne przetarł oczy, ale zakonnika już nie było. Po tym wydarzeniu postanowił udać się do ojca Pio (wiedział o modlitwie żony). Nastąpiła w nim gruntowna przemiana. Odrzucił alkohol, Ewangelia wyznaczała kierunek jego życia. Chrzest, który głosił Jan i którego Jezus żąda od każdego, kto chce się zbawić, a który i my przyjęliśmy, oznacza zawsze wysiłek. Oznacza zmianę życia na lepsze, nawrócenie oraz pokutę. W większości otrzymaliśmy chrzest, gdy byliśmy małymi dziećmi, nieświadomymi tego, co się z nami dzieje. Rodzice przynieśli nas do kościoła, zaświadczyli o naszym nawróceniu. I odpowiedzialność wtedy rzeczywiście spoczywała na nich. Stopniowo jednak, w miarę naszego dojrzewania, przechodziła na nas. Dotychczas może uspokajaliśmy się, że wystarczy być potomkiem Abrahama, że wystarczy mieć metrykę chrztu i robić to, co i inni robią: raz w roku przystąpić do spowiedzi i Komunii św., raz w tygodniu odstać godzinę na Mszy św. Jeżeli to spełniamy, Bóg nie może nas zatracić. Ewangelia mówi inaczej: jeśli nie będziecie pokutować – poprawiać się – wszyscy zginiecie. Zwróćmy uwagę, jak twardo i bezkompromisowo brzmi to słowo: „wszyscy”. Może myślimy, że nie musimy niczego ulepszać w swoim dotychczasowym życiu? Taka pewność jest zawsze fałszywa i bardzo niebezpieczna. Przecież my wszyscy jesteśmy grzeszni i dlatego mamy co naprawiać. Jeśli będziemy uważnie czytać Ewangelię, uświadomimy sobie, jak bardzo daleko nam do dobroci, a jak niebezpiecznie blisko – do wiecznego zatracenia. Ludzie nad Jordanem, zanim nie wysłuchali Jana Chrzciciela, byli przekonani, że nic im nie można zarzucić. Po jego słowach pełni lęku pytają: „Co więc mamy czynić?”. Jeśli myślimy, że wystarczy do zbawienia żyć tak, jak dotychczas żyliśmy, to Ewangelia tę pewność burzy każdym swoim zdaniem, każdym fragmentem, ponieważ od początku aż do końca nie przestaje nas wzywać do radykalnego nawrócenia, do prawdziwej pokuty. Kiedy to zrozumiemy, wówczas i my poważnie zapytamy: „Co robić?”. Jeśli to pytanie będzie szczere, to będzie już początkiem naszej pokuty… Co więc robić? Odpowiedź będzie dla każdego inna, ale jednocześnie dla wszystkich jednakowa. Ta, którą Jan Chrzciciel dał tłumom nad Jordanem: „Nie zamykajcie waszych serc i oczu na fizyczną czy duchową biedę bliźniego; nie bądźcie sobkami, podzielcie się strawą, ubraniem, miejscem, siłą i zdolnościami. Nie bądźcie brutalni, nieczuli, kierujcie się miłością wobec wszystkich. Nie wykorzystujcie nikogo z racji waszego stanowiska w rodzinie, społeczeństwie, w miejscu pracy”. Odmienić swoje życie, nawrócić się… tego nie można dokonać w jednej chwili. "Musimy wszyscy codziennie się nawracać" – przypominał św. Jan Paweł II w liście do kapłanów. – "Wiemy, że jest to podstawowe wymaganie Ewangelii skierowane do wszystkich ludzi. (…) Nawracać się to znaczy modlić się i nie ustawać (por. Łk 18,1). Modlitwa – to poniekąd pierwszy i ostatni warunek nawrócenia, postępu, świętości".