Menu witryny
Rachunek sumienia z Janem Pawłem II |
![]() |
![]() |
![]() |
Wpisany przez Ks. Stanisław Chabiński | |||
środa, 17 lutego 2016 20:15 | |||
ks. Stanisław Chabiński SACModlitwa o pomoc Bożą Przybądź Duchu Święty! Oświeć mój rozum, abym zobaczył swoje grzechy; pobudź moją wolę i moje serce, abym za nie szczerze żałował i odważnie je wyznał; daj mi siłę do tego, bym się z nich naprawdę poprawił. Święta Maryjo, Matko Boża, Ucieczko grzeszników, wstawiaj się za mną. Święty mój patronie, Aniele Stróżu mój, uproście mi łaskę dobrej spowiedzi. Amen. Rachunek sumienia Miłość i cześć wobec Boga Zjawisko ateizmu osacza nas rzeczywiście ze wszystkich stron: od Wschodu do Zachodu, od krajów socjalistycznych do krajów kapitalistycznych, od świata kultury do świata pracy. To zjawisko nie oszczędza żadnego etapu życia, od wątpiącej młodości aż po sceptyczną starość, poprzez podejrzenia i odmowy wieku dojrzałego. Żaden kontynent nie został oszczędzony. (…) Bądźmy więc świadkami Boga żywego w duchu i w prawdzie, nosicielami Jego ojcowskiej czułości w łonie świata skoncentrowanego na sobie i oscylującego pomiędzy lucyferyczną pychą a wynikającą z rozczarowania rozpaczą.
Powtarzając dobrze znane i drogie sercu modlitwy – „Ojcze nasz”, „Zdrowaś Maryjo”, „Chwała Ojcu” – człowiek skupia się na rozważaniu tajemnic zbawienia i przedstawia Bogu, za wstawiennictwem Maryi, potrzeby własne i całej ludzkości, prosząc Chrystusa o siły, by mógł bardziej konsekwentnie i wielkodusznie żyć Ewangelią. Kiedyś powszechny był zwyczaj codziennego odmawiania różańca w rodzinie. Jak dobroczynne owoce przyniosłaby ta praktyka także dzisiaj! Maryjny różaniec oddala niebezpieczeństwo rozpadu rodziny, jest niezawodną więzią jedności i pokoju. Do was, moi drodzy, kieruję zachętę, by miłość i modlitwa towarzyszyły wszelkim waszym przedsięwzięciom.
W Kościele w Polsce zawsze żywa była cześć dla Eucharystii i wielkie przywiązanie wiernych do niedzielnego uczestnictwa we Mszy św. Na progu trzeciego tysiąclecia proszę wszystkich moich rodaków: zachowujcie tę dobrą tradycję. Szanujcie Boże przykazanie o świętowaniu dnia Pańskiego. Niech ten dzień będzie naprawdę pierwszym ze wszystkich dni i pierwszym ze wszystkich świąt. Dawajcie wyraz waszej miłości do Chrystusa i do braci, biorąc udział w niedzielnej Uczcie Nowego Przymierza – w Eucharystii. Zwracam się tu w sposób szczególny do rodziców, aby podtrzymywali i pielęgnowali piękny chrześcijański zwyczaj uczestniczenia we Mszy św. wspólnie ze swoimi dziećmi. Niech żywe będzie w sercach dzieci i młodzieży poczucie tego obowiązku. Niech łaska miłości, którą otrzymujemy, przyjmując Eucharystię, umacnia więź rodzinną. Niech stanie się źródłem apostolskiego dynamizmu rodziny chrześcijańskiej.
Miłość samego siebie Miłość to widzenie wartości, poszanowanie godności, troska o rzeczywiste dobro, o zbawienie; w tym znaczeniu mamy obowiązek miłować siebie; kto tego nie czyni, popełnia grzech. Moi drodzy, trzeba tak czuwać, tak troszczyć się o każde dobro człowiecze, bo ono jest dla każdego z nas wielkim zadaniem. Nie można pozwolić na to, by marnowało się to, co ludzkie, to, co polskie, to, co chrześcijańskie na tej ziemi.
W stosunkach pracy oraz w życiu publicznym często bywają naruszane uczciwość i sprawiedliwość. Nadużywanie alkoholu i narkomania zbierają obfite żniwo pośród jednostek i w całym społeczeństwie. Komercjalizacja seksu poprzez pornografię obraża ludzką godność i zagraża przyszłości młodzieży. Potężnej presji podlega życie rodzinne, skoro wielu ludzi błędnie uważa za dopuszczalne cudzołóstwo, stosunki pozamałżeńskie, rozwody i antykoncepcję… Jednakże w obliczu tego wszystkiego chrześcijanie nie powinni ulegać zniechęceniu ani też dostosowywać się do ducha tego świata.
W żywym kontakcie z Panem Jezusem, w kontakcie ucznia z Mistrzem, rozpoczyna się i rozwija najwspanialsza działalność człowieka; nosi ona nazwę: praca nad sobą. Praca ta ma na celu kształtowanie samego swego człowieczeństwa. O ile w życiu naszym przygotowujemy się do spełniania różnych prac i zadań w takim czy innym zawodzie, to ta praca jedyna zmierza do ukształtowania samego człowieka: człowieka, jakim jest każdy z nas.
Miłość bliźniego Nie można dopuścić do tego, by miłość stała się pustym słowem na skutek nadmiernego używania. Winniśmy sprawić, by największy z Bożych darów rozkwitał w naszym codziennym życiu. Święty Paweł wymienia zalety miłości (por. 1 Kor 13,4–7): jest cierpliwa i łaskawa dla wszystkich, nawet jeśli wzajemne relacje nie są łatwe. Chrześcijanin wierny darowi miłości nie chełpi się swoimi czynami czy doskonałością swego dziedzictwa, wyklucza wszelką arogancję i egoizm; jest tolerancyjny w stosunku do obyczajów i tradycji odmiennych od jego własnych. Nie cieszy się ze słabości czy błędów swych braci; jest wyrozumiały, jest ufny. W poszanowaniu przeznaczenia każdego człowieka i jego odrębnej drogi, „współweseli się z prawdą”. Każdy ciężar życia staje się trudny do udźwignięcia, miłość „wszystko znosi, we wszystkim pokłada nadzieję”. Umiejąc dostrzec znaki nadziei, nie ustaje w służeniu innym. (…) Jedyne, co przetrwa na zawsze, to świadectwo miłości, które mogliście dać w imię Chrystusa. Duch Boży niech zamieszka w sercach t ch, którym okazujecie chrześcijańską miłość w konkretnych działaniach codziennego życia: tę miłość, która zachęca was do udziału we wszystkich dziełach służących ludziom tego świata.
Specyficzną postacią miłości jest miłość erotyczna – między mężczyzną i kobietą (narzeczeńska, małżeńska). Wielkie niebezpieczeństwo dla życia rodziny w społeczeństwie, którego idolami są przyjemność, wygoda, niezależność, znajduje się w fakcie, że ludzie skłonni są zamykać swoje serce wobec podobnej możliwości, rezygnując z „idealnego zakątka” życia pary. Wspólnota chrześcijańska winna odrzucić wizję sytuacji małżeńskiej, w której na miejsce wzajemnego daru bez zastrzeżeń, proponuje się zwykłą koegzystencję dwóch miłości, zajętych całkowicie tylko sobą.
To prawda, że na przestrzeni dziejów zdarzały się odstępstwa od zasady jedności małżeństwa pod wpływem wielorakich uwarunkowań społeczno-kulturowych. Gdy zaś chodzi o obowiązek wierności, to sami jesteśmy – niestety – świadkami pokus, na jakie wystawia się ludzką słabość, szczególnie w środowiskach o niskim poziomie moralnym, w których sfera seksualna zredukowana jest do doświadczeń czysto erotycznych lub traktowania drugiej osoby jako źródła przyjemności.
Miłość jest sprzymierzona z czystością małżeńską, która, przejawiając się jako opanowanie, wypracowuje wewnętrzny ład obcowania małżeńskiego. (…) W centrum duchowości małżeńskiej leży więc czystość, nie tylko jako cnota moralna (ukształtowana przez miłość), ale zarazem jako cnota zespolona z darami Ducha Świętego, nade wszystko zaś z darem czci wobec tego wszystkiego, co pochodzi od Boga. Ów dar ma także na myśli autor Listu do Efezjan, gdy wzywa małżonków, aby „byli sobie wzajemnie poddani… w bojaźni Chrystusowej” (Ef 5,21). Tak więc wewnętrzny ład całego obcowania małżeńskiego, który pozwala rozwijać się „znakom miłości”, w ich właściwej proporcji i znaczeniu, jest nie tylko owocem cnoty, którą małżonkowie w sobie wypracowują – ale także darów Ducha Świętego, z którym współpracują.
Kobieta bywa pozostawiona samotnie pod pręgierzem opinii ze „swoim grzechem”, podczas gdy za tym „jej” grzechem kryje się mężczyzna jako grzesznik, winny „grzechu cudzego”, co więcej, jako zań odpowiedzialny. Jednakże jego grzech uchodzi uwagi, zostaje zamilczany: zdaje się nie ponosić odpowiedzialności za „grzech cudzy”! Czasem staje się on wręcz oskarżycielem… Ileż razy w sposób podobny «kobieta płaci» za grzech (może nawet i ona winna jest niekiedy grzechu mężczyzny jako „grzechu cudzego”) – płaci jednak ona sama i płaci «samotnie»! Ileż razy zostaje samotna ze swoim macierzyństwem, gdy mężczyzna, ojciec dziecka, nie chce przyjąć odpowiedzialności? A obok tylu „samotnych matek” w naszych społeczeństwach trzeba jeszcze wziąć pod uwagę te wszystkie, które – jakże często pod wielorakim naciskiem, również i ze strony winnego mężczyzny – „uwalniają się” od dziecka przed urodzeniem. „Uwalniają się”, ale za jaką cenę? Współczesna opinia publiczna usiłuje na różne sposoby „unieważnić” zło tego grzechu, jednakże n rmalnie ludzkie sumienie kobiety nie może zapomnieć, że odebrała życie własnemu dziecku, ponieważ nie potrafi ona zniweczyć gotowości do przyjęcia życia, wpisanej w jej „ethos” od „początku”.
Na czym polega wychowanie? Wydaje się, że aby trafnie na to pytanie odpowiedzieć, nie można pominąć dwóch fundamentalnych prawd: po pierwsze, że człowiek jest powołany do życia w prawdzie i miłości; po drugie, że każdy urzeczywistnia siebie przez bezinteresowny dar z siebie samego. Odnosi się to zarówno do tych, którzy wychowują, jak i do tych, którzy są wychowywani. Również i wychowanie jest procesem, w którym wzajemna komunia osób dochodzi do głosu w sposób szczególny. Wychowawca jest osobą, która „rodzi” w znaczeniu duchowym. Wychowanie w tym ujęciu może być równocześnie uważane za prawdziwe apostolstwo. Jest wspólnym uczestnictwem w prawdzie i miłości, w tym ostatecznym celu, który stanowi powołanie człowieka ze strony Boga Ojca, Syna i Ducha Świętego. (…) Bezpośrednimi wychowawcami w stosunku do swoich dzieci pozostają zawsze na pierwszym miejscu rodzice. Rodzice mają też w tej dziedzinie pierwsze i podstawowe uprawnienia. Są wychowawcami, ponieważ są rodzicami. Jeśli zadanie to rodzice z kolei dzielą z innymi ludźmi, a także z instytucjami, na przykład z Kościołem i państwem, to zawiera się w tym prawidłowe odzwierciedlenie zasady pomocniczości. Rodzice nie są w stanie zaspokoić wszystkich zapotrzebowań całościowego procesu wychowawczego, zwłaszcza gdy chodzi o wykształcenie, ale również gdy chodzi o całą szeroką dziedzinę uspołecznienia.
Każdy człowiek ma prawo do życia i do własności; kto je narusza, popełnia grzechy przeciw miłości. Zauważmy, że przykazanie: „nie zabijaj” zawiera w sobie nie tylko zakaz. Ono wzywa nas do określonych postaw i zachowań pozytywnych. Nie zabijaj, ale raczej chroń życie, chroń zdrowie i szanuj godność ludzką każdego człowieka, niezależnie od jego rasy czy religii, od poziomu inteligencji, stopnia świadomości czy wieku, zdrowia czy choroby. Nie zabijaj, ale raczej przyjmij drugiego człowieka jako dar Boży – zwłaszcza jeśli jest to twoje własne dziecko. Nie zabijaj, ale raczej staraj się pomóc twoim bliźnim, aby z radością przyjęli swoje dziecko, które po ludzku biorąc uważają, że pojawiło się nie w porę.
Bogactwo nie może oddalać od królestwa Bożego; ci, którzy posiadają dobra materialne, muszą wiedzieć, że winny one także służyć najbardziej potrzebującym, pamiętając, że Chrystus jest obecny w sposób szczególny w ubogich i nieszczęśliwych, wobec których nikt nie może pozostawać obojętny. Lecz nie zapominajcie, że praca: stała, wytężona, uczciwa i wydajna – jest niezbędnym warunkiem wykorzenienia nędzy. Nie możemy oczekiwać wszystkiego z zewnątrz: Bóg chce od nas wysiłku i wysiłek ten stopniowo wynagradza obfitymi owocami.
Przywracajmy blask naszemu pięknemu słowu „uczciwość”. Uczciwość, która jest wyrazem ładu serca, uczciwość w słowie i w czynie, uczciwość w rodzinie, w stosunkach sąsiedzkich, w zakładzie pracy i w ministerstwie, w rzemiośle i w handlu, uczciwość, po prostu uczciwość w całym życiu. Jest ona źródłem wzajemnego zaufania , a w następstwie jest źródłem także pokoju społecznego i prawdziwego rozwoju. Niech w nowych warunkach słowo to nabiera nowego znaczenia.
Każdy człowiek ma prawo do prawdy i wolności; kto je łamie, obciąża sumienie. Całe ludzkie bytowanie jest jakimś wielkim trybunałem. Ludzie słuchają, ludzie słyszą i albo dociera do nich prawda, albo też nie. Zwłaszcza w naszym społeczeństwie nowożytnym, gdzie tak bardzo spotęgowały się sposoby mówienia, metody mówienia, wszystkie tzw. środki przekazu myśli. To przecież spotęgowana ludzka mowa. Spotęgowana mowa, która albo daje świadectwo prawdzie, albo też przeciwnie. Starajmy się odnaleźć pełne znaczenie i wartość prawdy: prawda, która wyzwala – wolność przez prawdę. Nigdy poza prawdą. Poza prawdą wolność nie jest wolnością. Jest pozorem. Jest nawet zniewoleniem. A od tej prawdy, która czyni człowieka, którą stara się kształtować swe życie i współżycie z innymi, prowadzi droga do Prawdy, którą jest Chrystus. Prowadzi ta droga do wolności, do której Chrystus nas wyswobodził. To jest perspektywa naszych czasów.
W świecie, w którym zło moralne jest tłumaczone i usprawiedliwione tym, że służy takiej czy innej sprawie, chrześcijanin zło zawsze będzie nazywał złem, nigdy się nie godząc na to, ażeby cel usprawiedliwiał niemoralne, terrorystyczne środki. W społeczeństwie, które porażone strachem przejawia odruchy agresji i rasizmu, chrześcijanin musi powstrzymać się od wygłaszania stronniczych i uogólniających sądów, uczestnicząc jednocześnie z całą stanowczością w wysiłkach na rzecz ochrony niewinnych ludzi. W środowisku, gdzie człowiek jest zmuszony walczyć, ażeby wyrwać to, co odpowiada sprawiedliwości społecznej i co jest niezbędne do życia, chrześcijanin będzie podejmował zdecydowane działania, nigdy jednak nie ulegając pokusie przemocy, nienawiści i kłamstwa.
Żal za grzechy i postanowienie poprawy Jezu Chryste, Zbawicielu mój dobry, Ty cierpiałeś i umarłeś na krzyżu za nasze grzechy. Przebacz mi moją niewdzięczność. Postanawiam, przy pomocy Twojej łaski, poprawić życie moje i więcej nie grzeszyć. Niech odtąd zrozumiem lepiej, że mój dom rodzinny, miejsce pracy, obowiązki, bliźni są przestrzenią mojego wzrastania ku świętości. Pragnę wynagrodzić wszelką szkodę, którą wyrządziłem. Pragnę zawsze do Ciebie należeć i przy pomocy Twojej łaski unikać okazji do grzechu. Panie Jezu, nie bądź mi Sędzią, lecz Zbawicielem. Matko Syna Bożego, bądź też Matką moją i broń mnie od złego. Amen.
|