Start Artykuły Ocalić życie
Ocalić życie PDF Drukuj Email
Wpisany przez Ks. Proboszcz   
niedziela, 13 listopada 2016 12:40

Założyciel pewnej niewielkiej sekty religijnej, dr Elio Bianko, zwany inaczej bratem Emmanem, w marcu 1951 r. oświadczył, że miał „objawienie” dotyczące katastrofy naszego globu ziemskiego. Miała ona nastąpić 14 lipca 1960 r. Po wybuchu bomby kula ziemska miała się przechylić o 45 stopni, a wody z oceanów zalać wszystko prócz najwyższych szczytów. Bianko przewidywał, że ocaleje jakieś 12 milionów ludzi. Kiedy to nie nastąpiło, powiedział: „No cóż, każdy może się pomylić”. Przerażają nas słowa Chrystusa zapowiadające doszczętne zniszczenie jerozolimskiej świątyni, koniec świata i prześladowanie chrześcijan; oni jednak, w odróżnieniu od Żydów, słuchali Jego nauki. Dlatego Zbawiciel zapewniał im swą pomoc w okresie prześladowań. Zapowiedź pierwsza: Przyjdzie czas, kiedy z tego, na co patrzycie, nie pozostanie kamień na kamieniu (Łk 21,6) już się spełniła. Wiemy, że i druga przepowiednia ziści się co do joty, choć nie wiemy, kiedy to nastąpi. Nie powiedział nam tego Jezus. Przy sposobności – mając na myśli już nie koniec świata, lecz koniec ziemskiej pielgrzymki każdego z nas – przekazał nam słowa, które z biegiem lat stały się myślą przewodnią dla wielu chrześcijan: Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie (Łk 21,19). Nie chodzi tu – jak łatwo się domyślić – o życie tylko ziemskie, doczesne – trwające krócej lub dłużej, do momentu zgonu człowieka. Zabiegamy o nie bardzo, leży to już w naszej naturze, chcąc je za wszelką cenę przedłużyć, a w razie zagrożenia ocalić. Niemałą w tym zasługę przypisujemy medycynie, która w ostatnich dziesiątkach lat poczyniła kolosalne postępy. Życie ludzkie jest bezsprzecznie jednym z najcenniejszych Bożych darów. Zachowanie i rozwijanie życia w tym celu, by wydobyć z niego najwyższe wartości, jest dobrem – jak mówił znany lekarz-misjonarz, filozof i teolog protestancki, Albert Schweitzer. Z ewangelicznych słów Zbawiciela wynika, że życie można stracić albo ocalić, wygrać lub przegrać. Lecz słowa te trzeba analizować w perspektywie wieczności. Ocalić życie, wygrać je – to inaczej zdobyć królestwo niebieskie, osiągnąć wieczne szczęście i zbawienie.  Słuszna jest zatem Jezusowa rada i zachęta zarazem: Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie (Łk 21,18). Czy wolno się zniechęcać? Zrażać trudnościami? Czy obowiązkiem chrześcijanina nie jest przeciwstawiać się trudnościom, pokonywać przeszkody jedną po drugiej, by wciąż wytrwale iść naprzód do celu, którym jest niebo? Nie wystarczy się zapalić – to nam, Polakom, jakoś łatwo przychodzi – trzeba wytrwałości, by najpierw nie popaść w przygnębienie i zniechęcenie, a następnie – odważnie mierzyć się z każdą przeszkodą. Przychodzą one niekiedy z nagła, jak grom z jasnego nieba, kto by się tego spodziewał, kiedy indziej znowu boimy się ich na wyrost, całkiem zresztą niepotrzebnie, o czym przekonujemy się poniewczasie. Przeszkody. Czy trzeba je wyliczać? Któż z nas ich nie zna, kto nie doświadczył w życiu niepowodzeń, rozczarowań, upokorzeń, uciążliwości takiej lub innej choroby? Kto nie zaznał złośliwości rzeczy martwych, presji mediów czy mody? Bóg raczy tylko wiedzieć, jak trudno dobrze przeżyć choć jeden dzień, a przecież, aby ocalić życie – życie wieczne – trzeba wytrwać w dobrym aż do końca dni, do samej śmierci. Pokonując w cierpliwości wszystkie przeszkody na drodze zbawienia, dobrze przygotowujemy się na spotkanie z Chrystusem.