Start Artykuły Miłosierny Samarytanin
Miłosierny Samarytanin PDF Drukuj Email
Wpisany przez Ks. Sylwester Matusiak   
sobota, 09 lipca 2016 09:08

Reakcja kapłana, lewity i Samarytanina

W samym środku przypowieści o miłosiernym Samarytaninie znajduje się to krótkie i jakże proste zdanie: "A gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko" (Łk 10,33). Kapłan i lewita również widzieli rannego człowieka na skraju drogi, ale ich reakcja była odmienna. Obaj zobaczyli go i ominęli. Dlaczego zachowali się tak obojętnie? Co nimi kierowało? Czy byli ludźmi bez serca? Być może przestraszyli się krwi; może obawiali się, że to jakaś zasadzka; może nie chcieli plamić sobie rąk; może nie chcieli przed nikim się tłumaczyć; może uznali rannego za trupa; a może po prostu bardzo się śpieszyli? Tego nie wiemy.

Samarytanie

Na szczęście tą drogą przechodzi jeszcze jeden człowiek, mieszkaniec Samarii. Warto uświadomić sobie, że Samarytanie byli przez Żydów lekceważeni i pogardzani, a nawet traktowani jak zdrajcy i wrogowie. A to dlatego, że przed wiekami, gdy w 722 r. przed Chrystusem ich królestwo zostało podbite przez Asyrię, zmieszali się z tym narodem, zatracając własną tożsamość. Ich wrogości doświadczył sam Jezus, bo gdy zmierzał do Jerozolimy, nie przyjęto Go w jednej z samarytańskich wiosek.

Współczucie dla bliźniego

I właśnie ktoś taki, obcy, a nawet wróg, ulitował się nad ofiarą napadu. "Rozdarło mu się serce. W Ewangelii jest tu słowo, które w języku hebrajskim pierwotnie wskazywało na łono matki i na macierzyńskie uczucia. Na widok tego człowieka poruszyły się w nim „wnętrzności”, dusza. (...) Zdjęty głęboką litością, sam staje się bliźnim, nie myśląc o żadnych problemach i niebezpieczeństwach" (Benedykt XVI, „Jezus z Nazaretu”, 170). Jego wzruszenie, jego litość wobec rannego i potrzebującego pomocy obcego człowieka, nie była jednak powierzchowna czy sentymentalna. Ona skłoniła go do podjęcia wielu, bardzo konkretnych kroków: podszedł, opatrzył jego rany, wsadził go na swoje juczne zwierzę, zawiózł do gospody i opiekował się nim. Nazajutrz wyjął dwa denary, dał gospodarzowi, prosząc, aby opiekował się rannym i osłabionym wędrowcem.

Reakcje godne nagany albo pochwały

Kapłan i lewita nie zadali sobie najmniejszego trudu, nie udzielili nawet pierwszej pomocy. (Dziś taka obojętność i lekceważenie rannych jest karalne). Tymczasem ktoś, po kim nikt nie spodziewałby najmniejszego ludzkiego odruchu, uczynił tak wiele: poświęcił swój czas, swoje siły i swoje pieniądze!

Myślenie stereotypami

Aktualność tej przypowieści jest dwojakiego rodzaju. Jezus uczy nas pokory w osądzaniu innych ludzi. My często lubimy ludzi szufladkować. Posługujemy się stereotypami. Tak myśleli Żydzi o Samarytanach, a ci nie pozostawali im dłużni. W przypowieści o miłosiernym Samarytaninie Jezus obala takie szufladkowe myślenie. Ani kapłan, ani sługa domu Bożego, ani Samarytanin nie zachowali zgodnie ze schematem myślenia o nich. Kapłan i lewita zaskakują negatywnie – Samarytanin pozytywnie. Warto więc zweryfikować nasze stereotypy.

Cierpiący są wśród nas

Aktualność tej przypowieści leży też w pytaniu o ludzi potrzebujących pomocy wokół nas. "Ofiary narkotyków, handlu żywym towarem, seksturystyki, ludzi zniszczonych wewnętrznie, którzy pławiąc się w bogactwach, są wewnętrznie puści" (Benedykt XVI, „Jezus z Nazaretu”, 172). To tylko czubek góry lodowej. "Cierpienie, które pod tylu różnymi postaciami obecne jest w naszym ludzkim świecie, jest w nim obecne także i po to, ażeby wyzwalać w człowieku miłość, ów właśnie bezinteresowny dar z własnego „ja“ na rzecz innych ludzi, ludzi cierpiących. Świat ludzkiego cierpienia przyzywa niejako bez przestanku inny świat: świat ludzkiej miłości – i tę bezinteresowną miłość, jaka budzi się w jego sercu i uczynkach, człowiek niejako zawdzięcza cierpieniu" (św. Jan Paweł II, List apostolski „Salvifici Doloris”, 29).

Wezwanie do miłosierdzia

Kto więc jest moim bliźnim? Kto potrzebuje mojej pomocy, mojego czasu, mojej obecności, mojego zaangażowania, mojego wsparcia materialnego? Od Jezusa uczmy się mieć oczy i serce otwarte na bliźniego i odwagę w okazywaniu miłości.