Start Artykuły "Jam zwyciężył świat" Ks. Tadeusz Polak
"Jam zwyciężył świat" Ks. Tadeusz Polak PDF Drukuj Email
Wpisany przez K. Tadeusz Polak   
sobota, 20 czerwca 2015 17:16

Niedawno w jednej ze stacji radiowych odbyła się dyskusja na temat legalizacji narkotyków „miękkich”, a przede wszystkim marihuany. Uderzyło mnie zdanie wypowiedziane przez pewną wykształconą kobietę: „Nieważne, czy to jest dobre, czy złe, ale – czy się opłaca. Przecież państwo mogłoby zarabiać duże pieniądze z podatków płynących do budżetu”. Kryterium opłacalności zostało ukazane jako ostateczny punkt odniesienia. Dlaczego w naszej refleksji nad Ewangelią odnosimy się do tego, co proponuje świat? Właśnie dlatego, by zrozumieć, że mądrość Krzyża była, jest i będzie głupstwem dla ludzi, którzy kierują się logiką świata. Ale logika świata jest wewnętrznie sprzeczna, bo tylko prawda, którą przyniósł Chrystus wyzwala człowieka ku pełni wolności. Obumierające ziarno w oczach tego świata wydaje się bezsensowne. Z punktu widzenia krótkowzrocznej ekonomii lepiej przetworzyć je na mąkę i skonsumować. Ale to właśnie „stracone” ziarno staje się zasiewem plonu stokrotnego. Tylko w kluczu mądrości Krzyża można zgłębiać dzisiejszą Ewangelię. Wielkim problemem człowieka jest doświadczenie samotności w obliczu cierpienia. Pojawia się wówczas pokusa, która uderza w istotę wiary, czyli zaufanie do Boga. Człowiek stawia sobie pytanie: „Gdzie jesteś, Boże, skoro spotyka mnie to doświadczenie?”. Dzisiejsza Ewangelia jest kapitalnym zobrazowaniem tej sytuacji. Oto szalejąca burza i łódź bliska zatonięcia. Bezradni rybacy wobec szalejącego żywiołu i śpiący w tyle łodzi Chrystus. Nauczycielu, nic Cię to nie obchodzi, że giniemy? (Mk 4,38). Człowiek zagrożony, bezradny wobec różnych nawałnic wielokrotnie na przestrzeni dziejów zanosił do Boga modlitwę wyrzutu i skargi. Modlił się znękany psalmista: "Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił? Daleko od mego Wybawcy słowa mego jęku. Boże mój, wołam przez dzień, a nie odpowiadasz, [wołam] i nocą, a nie zaznaję pokoju". (Ps 22,2–3). Zauważmy, że cytowany Psalm 22 Pan Jezus czyni swoją modlitwą w chwili największego cierpienia na Kalwarii. Najważniejsze i fundamentalne przesłanie dzisiejszej Ewangelii dotyczy obecności Boga we wszystkich doświadczeniach życia cierpiącego człowieka. Apostołowie mają pretensje do Chrystusa, że jest obojętny i nic nie robi. A przecież On jest w tej samej łodzi, w centrum tej samej nawałnicy. To jest znak największej miłości: wierność w zdrowiu i w chorobie, w dobrej i złej doli, podczas pogody i nawałnicy. Jezus, uciszając żywioł, zapowiada ostateczne zwycięstwo nad śmiercią. Ale dokona tego już nie wyciągniętą ręką Wszechmogącego Boga, a przybitą do Krzyża dłonią samotnego skazańca. Apostołowie w Wielki Piątek doświadczyli o wiele większej nawałnicy niż ta opisana w dzisiejszej Ewangelii. Byli bezradni, załamani i smutni, gdy konał ich Nauczyciel. Smutek, w którym trwali od śmierci Mistrza, był nie tylko bólem żałoby po stracie kogoś bliskiego. Było to doświadczenie najgłębszej porażki, dotyczącej spraw najważniejszych – sensu życia. Na takie przeżycie nie można się zawczasu przygotować. Śmierć jest doświadczeniem definitywnym i wymaga definitywnej odpowiedzi. Ksiądz Henri Nouwen tak pisze do swego ojca po śmierci ukochanej matki: "Gdy widzieliśmy, że matka powoli traci kontakt z nami i oddziela się od nas, jedyne, co mogliśmy zrobić, to stać przy jej łóżku i patrzeć, jak śmierć sprawuje swą bezlitosną władzę. To doświadczenie nie jest czymś, na co możemy się naprawdę przygotować. Jest ono tak nowe i przytłaczające, że wszystkie nasze wcześniejsze spekulacje i refleksje wydają się trywialne i powierzchowne wobec budzącej lęk rzeczywistości śmierci". W każdym doświadczeniu jest z nami Ten, który za nas umarł i zmartwychwstał. Jezus nie usunął krzyża z naszego życia, ale nadał ostateczny sens cierpieniu i śmierci. Wciąż przechodzi do ciebie i do mnie, pośród różnych burz i przeciwności z orędziem nadziei: Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże wam brak wiary? (Mk 4,40). Nie lękajcie się. Jam zwyciężył świat (J 16,33).