Start Artykuły Umęczony Król
Umęczony Król PDF Drukuj Email
Wpisany przez Ks. Proboszcz   
sobota, 28 marca 2015 20:42

Świadkowie Jehowy, którzy krążą po domach by zdobywać nowych wyznawców, często nie mogą znieść widoku krzyża na ścianie. Buntują się przeciw niemu, starają się odwieść od oddawania mu czci. Używają w tym celu argumentu, który wydaje się logiczny. Pytają: „Gdyby kogoś z twoich bliskich ktoś zastrzelił z rewolweru, to czy powiesiłbyś ten rewolwer na ścianie, żeby zawsze go widzieć? A przecież – jak mówicie – Jezus, którego tak kochacie, zginął okrutną śmiercią na krzyżu. Jaki jest sens czcić narzędzie zbrodni? Jaki jest sens wieszać go na ścianie i oddawać mu cześć?”. Gdyby krzyż był tylko narzędziem zbrodni, takie rozumowanie byłoby logiczne. Dla nas jednak śmierć Jezusa nie jest niezrozumiałą, bezsensowną zbrodnią czy aktem okrucieństwa, a krzyż nie jest tylko narzędziem wyrafinowanego morderstwa. Męka Chrystusa to Jego zwycięstwo nad złem, a Jego Krzyż to znak Jego miłości; miłości tak wielkiej, że oddał za nas swoje życie. Dlatego czcimy krzyż, dlatego nie tylko rozważamy, ale wręcz świętujemy Mękę Chrystusa. To dlatego dziś, w Niedzielę Męki Pańskiej nie tylko przypominamy sobie opis Męki Pańskiej, ale go wręcz świętujemy: czytamy uroczyście z podziałem na role, a nawet śpiewamy, wyśpiewujemy opis Męki Pańskiej tak, jak się wyśpiewuje hymn o wspaniałym zwycięstwie wojennym króla! To dlatego w sztuce chrześcijańskiej spotykamy na krzyżu wizerunki Chrystusa nie tylko w cierniowej, ale również w królewskiej koronie i w królewskim płaszczu. Dziś świętujemy Mękę Chrystusa. Wprowadzając nas w liturgię tego dnia, kapłan mówi zazwyczaj, że gromadzimy się, aby z całym Kościołem rozpocząć obchód misterium paschalnego. Dzisiaj Chrystus wjechał do Jerozolimy, aby tam umrzeć i zmartwychwstać. Wspominając to zbawcze wydarzenie, z głęboką wiarą i pobożnością pójdźmy za Panem, abyśmy uczestnicząc w tajemnicy Jego krzyża, dostąpili udziału w zmartwychwstaniu i życiu (Mszał Rzymski). Wielu zwraca uwagę na to, że dzisiejsze święto łączy w sobie jakby dwa skrajne bieguny. Z jednej strony nazywane jest Niedzielą Palmową, bo przypominamy sobie uroczysty wjazd Jezusa do Jerozolimy, z drugiej zaś – Niedzielą Męki Pańskiej, bo właśnie dziś czytamy (bądź wyśpiewujemy) długi opis Męki Chrystusa. Ale Kościołowi, który te dwa fragmenty Ewangelii połączył w jednym liturgicznym obchodzie, nie chodzi jedynie o ukazanie tych skrajności: okrzyków tłumu: „Hosanna Synowi Dawidowemu!” i „Na krzyż z Nim!”; palm zwycięstwa, którymi witano Jezusa i kijów, z którymi przyszli do Ogrodu Oliwnego, by Go pojmać; płaszczy, które słano przed wjeżdżającym do Jerozolimy i szkarłatnego płaszcza, w który odziano Go na pośmiewisko oraz szaty, którą zdarto z Niego wraz z zaschniętą po biczowaniu krwią; tłumu, który witał Chrystusa w bramach miasta i przeraźliwej pustki i samotności, kiedy opuścili Go wszyscy, bo zdradził Go nawet uczeń, który tak zapewniał o swojej wierności. Kościół tak właśnie ukształtował liturgię Niedzieli Męki Pańskiej, byśmy mogli dostrzec, że Chrystus jest Królem, który zwyciężył przez krzyż. Krzyż i zbawienie (zwycięstwo nad grzechem) to jedno. Nie ma innej drogi do zbawienia niż przez krzyż, ale też krzyż prowadzi do zwycięstwa. Cierpiący Sługa jest Królem, który zwyciężył. Ów cierpiący Sługa Pański, zapowiadany przez proroka Izajasza; Sługa, który mówi: Podałem grzbiet bijącym i policzki rwącym brodę; Nie zasłoniłem swej twarzy przed zniewagami i opluciem (por. Iz 50,6), równocześnie zapowiada: wstydu nie doznam (por. Iz 50,7), bo jest Zwycięzcą. Chrystus, który – jak głosi piękny hymn z Listu do Filipian – ogołocił samego siebie i uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej jest też Tym, którego Bóg wywyższył (…) ponad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię (Flp 2,7–9). To dlatego w liturgii wyśpiewujemy dziś Hosanna i wyśpiewujemy Mękę Pańską. To dlatego wznosimy dziś palmowe gałązki, ale też padamy na kolana, słysząc słowa o Jego śmierci.