Start Artykuły XIX Niedziela zwykła
XIX Niedziela zwykła PDF Drukuj Email
Wpisany przez ks. Tadeusz Polak   
sobota, 09 sierpnia 2014 09:27

Budowanie na skale

Często słyszymy o wypadkach drogowych i jako główną przyczynę zdarzenia policjanci podają formułkę: „niedopasowanie prędkości do panujących warunków”. Każde ludzkie działanie musi uwzględniać zmienne okoliczności. W znanej przypowieści o budowaniu domu na skale lub na piasku Pan Jezus uczy nas, że wytrzymałość konstrukcji jest związana z tym, czego nie widać. Dzisiaj, w dobie mediów i języka obrazu, człowiek zwraca uwagę przede wszystkim na to, co widoczne dla oczu. Kto z nas stawia pytanie: „Na jakim fundamencie jest posadowiona konstrukcja?”. Tak o wierze budowanej na skale nauczał św. Jan Paweł II: Bądź chrześcijaninem naprawdę, nie tylko z nazwy, nie bądź chrześcijaninem byle jakim. „Nie każdy, który Mi mówi: «Panie, Panie!», (...) lecz ten, kto spełnia wolę Mojego Ojca”. Oto mocny zrąb, na którym człowiek roztropny wznosi dom całego swego życia. O takim domu mówi Chrystus: „Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony”. Jednakże „skała” – to nie tylko słowo Boże, nie tylko Dekalog czy Kazanie na górze, przykazania czy błogosławieństwa. „Skała” – to nade wszystko Chrystus sam. Sprawdzianem konstrukcji naszej wiary, domu naszej pobożności, są wszystkie sytuacje trudne, gdy uderza w nas burza przeciwności i spada ulewa doświadczeń. Św. Piotr miał porywczy temperament. Gdy w poświacie księżyca zobaczył kroczącego po wodzie Jezusa, zawołał: Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie. I stał się cud. Pan zawołał Piotra do siebie. Rybak z Galilei, znający potęgę wody (zapewne wielu jego przyjaciół i krewnych pochłonął śmiercionośny żywioł) zaczął kroczyć po wodzie. Do cudu chodzenia po jeziorze można podejść różnie. Można uznać go za zjawisko naturalne i jako takie starać się wyjaśnić. Można też utrzymywać, że uczniom coś się zwidziało (…). Można przyjąć, że go sobie wymyślili, aby dać wyraz swej wierze w boską moc Jezusa. A można też uwierzyć słowom apostołów i Kościoła i uznać, że Jezus uczynił ten cud, aby umocnić wiarę uczniów w swoją boskość (K. Mazurek, „Agenda Biblijna: 10.08.2008”). Każdy cud opisany w Ewangelii jest zapowiedzią najważniejszego – zmartwychwstania. Chodzenie ponad otchłanią śmierci ma umocnić wiarę uczniów na czas, gdy wszystko się zawali i będą wystraszeni i samotni wobec prześladowań oprawców. Gdy zmartwychwstały Jezus zjawi się o świcie nad brzegiem jeziora, Piotr w sposób zgodny z naturą popłynie do brzegu na spotkanie ze Zwycięzcą śmierci. Teraz jednak, gdy przechodzi niezwykła szkołę wiary i ufności, na widok wielkiej fali zaczyna tonąć. Dlaczego? Bo zamiast patrzeć na Chrystusa zaczął wpatrywać się w bałwany spienionych fal. Zawołał jednak z otchłani śmierci: Panie, ratuj mnie. Problem nie leży w tym, że przeżywamy różne dramatyczne wydarzenia i próby naszej wiary. Nikt nie zostaje świętym z powodu chronicznego braku okazji do grzechu. Problem zaczyna się wtedy, gdy toniemy i pycha, czy urażona ambicja, czy też szatańska autoagresja nie pozwala nam poprosić o pomoc Tego, który jest naszym Zbawicielem. Ostatecznie przygotowujemy się przez całe życie, by zawierzyć Bogu w chwili śmierci, gdy będzie szalała największa burza w naszym życiu, a kataklizm śmierci dotknie naszego kruchego ciała. Potrzebujemy nieustannie łaski wiary, aby tworzyć zgodnie z wolą Bożą i budować na skale Jego miłości. Tak modlił się wielki poeta i żarliwy chrześcijanin Roman Brandstaetter o wiarę natchnioną, żywą i życiodajną:


O, daj nam, Panie, natchnienie do wiary,
Albowiem wiara jest trudną twórczością,
Która wymaga czujności sumienia,
Ognia, pokory i woli, bez której
Nie ma modlitwy ani nie ma skruchy
I świadomości popełnionych grzechów. (…)
Każda rutyna i każda maniera
Są śmiercią wiary i śmiercią sumienia.
O, daj nam, Panie, natchnienie do wiary!