Menu witryny
Mam telewizor i ...? |
Wpisany przez Ks. Proboszcz | |||
sobota, 16 listopada 2013 20:32 | |||
Pewnie każdy z nas pamięta taki wiersz Jana Kochanowskiego: "Szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie jako smakujesz, aż się zepsujesz". I chyba prawidłowo wyciągnięty wniosek po lekturze tego utworu jest taki, że o zdrowiu można uczciwie i konkretnie porozmawiać dopiero z chorym, inwalidą - a może z kimś cudownie uzdrowionym, ocalonym? Chcę odnieść to porównanie do sprawy korzystania z telewizji, gdyż coś mi się zdaje, że konstruktywny dialog na ten temat wymagałby czasowej abstynencji telewidza, który dopiero w ciszy byłby w stanie zobaczyć coś więcej i znacznie głębiej, niż jest w stanie pokazać mu najdoskonalszy ekran. Kiedyś już padła zresztą taka właśnie propozycja: Ojciec Św. Jan Paweł II zachęcił wierzących, by od III Niedzieli Wielkiego Postu do Niedzieli Zmartwychwstania (tj. 28 dni, czyli prawie miesiąc) pościli od telewizora. W Polsce ogłoszono tzw. biały tydzień (8 dni) od Zmartwychwstania do Niedzieli Białej w tym samym duchu: pokuta, wyzyskanie czasu na modlitwę, ożywienie życia religijnego, odnalezienie form czynnego wypoczynku. Kto z Was, Drodzy Czytelnicy "Biuletynu" wiedział o tym i przynajmniej spróbował takiego "wyczynu"? Boję się, że bardzo niewielu. Dlaczego? Bo jesteśmy uzależnieni! Jak alkoholik, jak narkoman. W tym tkwi najgłębszy problem: jeżeli jestem uzależniony, to nie ja rządzę i kieruję telewizorem, czasem, jaki na to przeznaczam, wyborem programu, umiejętnością wyłączenia odbiornika w każdym potrzebnym momencie, ale to on mną rządzi i kieruje. Małgorzata. Miała wtedy 20 lat. Zawieziono ją do szpitala z ostrym zapaleniem wyrostka robaczkowego. Zwijała się z bólu. Była to jednak piłkarska środa i właśnie trwał mecz - pewnie o losy całego świata! Chirurg wyjrzał przez okienko dyżurki, zobaczył na wózku pacjentkę i orzekł, że 90 minut poczeka na tym korytarzu. Kto chciałby być w takiej sytuacji? Ale zanim zaczniemy takim medykom (?!) odbierać prawo do wykonywania zawodu, może zacznijmy od siebie? Pozytywna rola telewizji jest bezdyskusyjna i bezsporna; jednakże korzystanie z tego owocu ludzkiego geniuszu wymaga wielkiej dojrzałości i samodyscypliny - a tego można i trzeba się uczyć, zaczynając od najmłodszych lat. Tymczasem telewizor jest bardzo często ZAMIAST: rozmowy, spotkania, modlitwy, lektury, ruchu, życia towarzyskiego i rodzinnego, niezależnego myślenia. Oferta programowa jest z kolei tak atrakcyjna, bogata i sugestywna, że rzeczywiście naciśnięcie guzika z napisem "stop"(off) urasta do rangi heroicznego wyczynu! Czy kiedykolwiek uda się nam wyliczyć straty, jakie z tego tytułu płyną? Odrobimy je? Dlatego namawiam cię czytelniku: odwróć (np. na tydzień) telewizor obrazem do ściany i zobacz, co się będzie z tobą i twym otoczeniem działo. Będziesz zaskoczony! Na koniec kilka pytań - taki telewizyjny rachunek sumienia:
Czy jesteś zdolny do konkretnego wyrażania swojego protestu wobec czasami skandalicznych programów, np. obrażających
|