Start Artykuły Pieśń naszego zwycięstwa
Pieśń naszego zwycięstwa PDF Drukuj Email
Wpisany przez Ks. Edward Staniek   
sobota, 06 kwietnia 2013 18:50

Mamy już Święta Wielkanocne za sobą. Dni Wielkiego Tygodnia z całym bogactwem treści i piękna liturgii zostawiły w nas ślad spotkania z inną rzeczywistością, ale jest to najczęściej ślad w pamięci. Podchodzimy do misterium Wielkiego Tygodnia jak do wydarzeń, które miały miejsce przed wiekami, i w rocznicę trzeba o nich pamiętać. Duża część ludzi wierzących uważa, że to wystarcza. Podobnie jak dobre dzieci pamiętają o rocznicy śmierci swoich rodziców i w tym dniu zamawiają Mszę świętą i nawiedzają ich grób, tak dobrzy chrześcijanie pamiętając o rocznicy śmierci i zmartwychwstania swego Założyciela zjawiają się w Wielki Piątek na adoracji krzyża, a w Wielką Niedzielę przy Jego pustym grobie.

Takie jednak podejście dalekie jest od tego, czego pragnął sam Jezus. Dalekie też jest od przeżyć, jakie towarzyszyły obchodom Wielkanocy starożytnych chrześcijan. Oni przeżywali te Święta bardzo osobiście. Fakt zmartwychwstania Jezusa rzutował na ich postawę. W jego świetle zupełnie inaczej podejmowali codzienne życie, cierpienie i śmierć. Oni chcieli spotkać się z Tym, który „był umarły, a jest żyjący na wieki wieków i ma klucze śmierci i otchłani”. Ponieważ to spotkanie dokonywało się przez chrzest i Euchrystię, w dni Wielkiego Tygodnia cieszyli się nie tyle z tego, że Jezus umarł i zmartwychwstał, lecz z tego, że nie muszą się już obawiać śmierci, bo zmartwychwstaną. Wielkanoc to Święta dziękczynienia Bogu za łaskę wiary, która umożliwia takie spotkanie z Jezusem, że przemienia całość życia wypełniając je wielką nadzieją.

Jezus nie potrzebował umierać i zmartwychwstawać dla siebie. Uczynił to dla nas. Ponieważ nasze życie nieuchronnie prowadzi ku śmierci, wstąpił na tę drogę, by stać się naszym towarzyszem. Ta Jego obecność w naszym życiu jest wydarzeniem największym, wszystkie inne to tylko jej konsekwencje.

Stąd też Święta Wielkanocne dla chrześcijan starożytnych, bliskich wydarzeń ewangelicznych, były nie tyle rocznicą śmierci i zmartwychwstania Mistrza, lecz przede wszystkim rocznicą osobistego z Nim spotkania. Radosna rocznica wejścia w bliski kontakt ze Zmartwychwstałym. Te Święta promieniowały wielką radością, którą Kościół wyśpiewuje do dziś w Wielką Sobotę w przepięknym hymnie „Weselcie się”.

Wielkanoc to Święta Zwycięstwa. Nie ma takiej potęgi zła, która oparłaby się mocy Zbawiciela. Pierwsi chrześcijanie, stając pod sztandarem zmartwychwstałego Pana, z podniesioną głową i dumną piersią razem z Nim ruszali do boju o najwyższe wartości wiedząc, że ani ustawy, ani nieudolność władz, ani kryzysy gospodarcze, ani otaczające ich bagno niemoralności, ani potęgi duchowe, ziemskie, podziemne nie są w stanie się im oprzeć. Ich serca były wypełnione mocą zmartwychwstałego Pana.

Jak się to stało, że straciliśmy z oczu to osobiste odniesienie do Jezusa zmartwychwstałego? Dlaczego nie radujemy się z nadziei naszego zmartwychwstania? Czyżby nasza wiara była aż tak słaba, że energia, która odniosła zwycięstwo nad śmiercią, w nas nie może wskrzesić nawet ducha? To fakt, że trzeba się zgodzić na zmianę życia według wskazań zmartwychwstałego Pana, ale czyż na dnie serca każdy z nas nie tęskni do tej zmiany? Ciągle się nam wydaje, że ta zmiana przyjdzie od zewnątrz: zmieni się ustrój, zmieni się ekipa ludzi sprawujących władzę i będzie lepiej. Wielkie złudzenia! Lepiej będzie jedynie wówczas, gdy zmartwychwstanie w Chrystusie nasze serce. Tylko wtedy potrafimy zaśpiewać pieśń naszego zwycięstwa! Ks. Edward Staniek